Niniejszym chciałbym przedstawć swój punkt widzenia na temat rozumienia grawitacji. Czym ona jest i jak funkcjonuje.
Aby dać odpowiedź na to pytanie, przyjąłem następujące, kluczowe założenia, bez których nie podjąłbym się wyjaśnienia tego zjawiska przyrodniczego.
1. Wszechświat jest układem zamkniętym (skończony), ograniczony brakiem przestrzeni “poza” nim.
2. Wszechświat nie ekspanduje.
3. Przedmaterialny stan wszechświata zawierał wyłącznie pierwotny, homogeniczny eter, budulec wszystkich form materii.
Aby coś sensownego przedstawić, należy mieć równie sensowny scenariusz całościowy, a to oznacza, że wszystko musi ze sobą bezkolizyjnie współgrać – musi być logicznie wytłumaczalne i nie gwałcić poznanych praw przyrody. Otóż wytłumaczenie grawitacji wymaga reintrodukcji eteru. Bez niego, wszelkie spekulacje i badania są daremne. Pozatym, za pomocą eteru można wytłumaczyć dualny charakter światła. Otóż światło w ośrodku eteru powoduje jego zaburzenie manifestujące się tworzącą się i towarzyszącą mu falą. Powszechnie eter uważano za nieruchomy byt fizyczny. Nie zgadzam się z tym z oczywistego powodu. Otóż gdybyśmy przyrównali eter do nieruchomej gęstej mgły, to jej stan mógłby zaburzyć wjeżdżający w nią pojazd. Tak więc poprzez analogię wypływa wniosek, że ruch eteru obecnego w jądrze wszechświata (o promieniu 4.6*10^10 l.ś.) ma charakter wypadkowy. Co więcej, eter ten w bliskim sąsiedztwie obiektów astronomicznych zamieniany jest na pole magnetyczne, słabnące w miarę oddalania się od nich (zamiana eteru w pole magnetyczne to cecha tzw. materii barionowej). Nie ma różnicy (brak struktury wewnętrznej) w budowie między eterem (jego pojedynczy składnik ochrzciłem “premagnetyk”) a polem magnetycznym (jego pojedynczy składnik nazwałem “magnetin”). Różnicuje je natomiast ruch. W przypadku eteru w przestrzeni międzygwiazdowej ruch wypadkowy, natomiast w przypadku pola magnetycznego ruch uporządkowany tegoż eteru za sprawą rotujących obiektów astronomicznych jak i rotacji cząstek. Można z kolei zauważyć, że próby poszukiwacze w bezmiernej przestrzeni wszechświata tzw. ciemnej materii, to przecież nic innego jak szukanie czynnika sprawczego grawitacji, czyli eteru, któremu odmawia się prawa istnienia. A co z ciemną energią? – mógłby ktoś zapytać. Otóż jeżeli przyjmiemy istnienie eteru, to automatycznie mamy właściciela energii. A to dlatego, że czysta energia w przyrodzie nie występuje jako samoistny, odrębny byt fizyczny. Jeżeli uznamy pierwotny eter, to tym samym można go uznać za wielce prawdopodobny czynnik sprawczy powstania materii, bowiem nic z niczego powstać nie może. Jednym słowem jest to to samo, co można by ochrzcić prematerią. Objętość skończonego wszechświata (bo istnienie tylko takiego jest możliwe) o wyliczonym przeze mnie promieniu wynoszącym minimum 6.2*10^117 l.ś. – choć jego ogrom w zestawieniu z najmniejszą fizyczną “drobiną” stanowi skalę nie dającą się z niczym porównać – przed narodzinami materii stanowił właśnie eter. Był to przedmaterialny stan przyrody. Stan ten charakteryzował się tym, że nie było w nim żadnych innych bytów fizycznych oprócz wspomnianego pierwotnego, homogenicznego eteru, który z racji swojej postaci (homogenicznej) nie “produkował” grawitacji. Oznacza to, że nic niczego nie mogło ciągnąć, a wiec można to rozumieć w taki sposób, że w środowisku samego eteru grawitacja nie występowała. Możnaby zadać pytanie czym istotnym różnił się wszechświat przedmaterialny od materialnego? Otóż w tym pierwszym nie było zjawiska grawitacji, w tym drugim jest. Sam wszechświat natomiast jak był, tak nadal jest jednym organizmem. Oznacza to, że zawiera on to samo tworzywo co pierwotnie, tylko pewna jego część została przetransformowana na wysoki stopień komplikacji form. Po reintrodukcji eteru, następują dwie istotne rzeczy, konieczne do zrozumienia mechanizmu oddziaływania grawitacyjnego.
I. Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę te miejsca we wszechświecie, które stanowią izolację doskonałą.
Takimi miejscami są:
1. Wolne przestrzenie pomiędzy sferycznymi składnikami eteru. Muszą takie być w przeciwnym razie wszechświat byłby zlany w jedną masę. Pozatym, istnieje pewna granica, którą kończy właśnie najmniejsza forma bytu fizycznego jakim jest eter.
2. Drugim takim miejscem jest kraniec wszechświata. A więc tym drugim izolatorem jest miejsce “poza” wszechświatem, stanowiące jednocześnie brak przestrzeni. Jest to ogranicznik nie pozwalający żadnemu bytowi na wydostanie się “poza” wszechświat.
O ile ten drugi ogranicznik jest oczywisty, o tyle pustka kosmiczna nie jest rozumiana jednoznacznie. Otóż próżnia doskonała istnieje we wszechświecie. Znajduje się ona między premagnetykami, czyli jednostkami składowymi eteru (którego rozumienie przypisuje się na ogół całości). Niemniej jednak, te puste przestrzenie te nie odgrywają roli izolatora interakcji bytów fizycznych. A to dlatego, że wszystkie formy materii (zrodzone z eteru) są większe niż pusta przestrzeń mimo że jest ona obecna w nich samych. Tak więc, gdyby występowały obszary próżni doskonałej przegradzające byty fizyczne, stanowiłyby one miejsca, w których nie mogłoby być żadnych interakcji między jakimikolwiek formami materii po przeciwnych stronach takiej przegrody. Chciałbym przy tym zwrócić uwagę na fakt, że przestrzeń kosmiczna jest również w pewnym stopniu izolatorem (podobnie jak do pewnej granicy suche powietrze), tym niemniej, za sprawą eteru próżnia ta jest przewodnikiem pozwalającym na wzajemne oddziaływania między sobą wszystkich bytów fizycznych wszechświata. Przy okazji chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na wielkość pustej przestrzeni. Jeżeli pojedynczy sferyczny składnik eteru może być uznany za najmniejszy byt fizyczny, to pusta przestrzeń która występuje między poszczególnymi składnikami eteru stanowić musi najmniejszą fizyczną rzeczywistość. Ponadto, eter przenika również wszystkie cząstki materii,
II. Po drugie, kolejną istotną rzeczą jest wzajemny kontakt wszystkich form materii zapewniony przez eter (inaczej pramaterie).
Byty fizyczne “czują” się wzajemnie. To czucie się można zobrazować następująco:
Otóż najprościej jest posłużyć się analogią. Wyobraźmy sobie dwa zazębione koła zębate. Jeśli będą się kręcić w przeciwnych kierunkach bedzie to równoznaczne z ich wzajemnym odpychaniem się. Natomiast próba zakręcenia nimi w tym samym kierunku spotka się z ich zakleszczeniem, (efekt przyciągania). Musi zatem być fizyczny kontakt między bytami fizycznymi.Ta przeciwność i zgodność kierunków ruchu materii to właśnie odpychanie i przyciąganie.
Analogiczna zasada obowiązuje w grawitacji. Coś musi mieć fizyczny kontakt z czymś, żeby mogło nastąpić ciągnięcie. Z tym, że w przyrodzie taki kontakt fizyczny jest przemyślnie zakamuflowany “pustką kosmiczną”. I to jest przyczyną niedostrzegania owego bezpośredniego ciągnięcia. A jak to technicznie się odbywa, można zilustrować następująco:
Magnetyzm, elektryczność i grawitacja mają jedną wspólną cechę, którą jest ruch eteru i materii. Nauka, niestety, nie ma wglądu w subtelności przyrody, tym bardziej ja nie mogę przedstawić szczegółowego opisu tych zjawisk. Tak więc moje intuicyjne wyjaśnienie musi być natury ogólnej. Jest rzeczą oczywistą, że wszystkie formy materii są w bezustannym ruchu, a siła ich pola magnetycznego zależy (między innymi) od ich obrotowej prędkości. Każdy obiekt fizyczny z jednej strony absorbuje eter, a z drugiej strony wyrzuca go. Czym szybciej dany obiekt rotuje, tym szybciej eter przepływa przez niego, i wokół niego. Podczas obrotowego ruchu obiektów fizycznych eter rotuje wokół nich. Przyciąganie się ciał polega więc na łączeniu się rotującego wraz nimi eteru, co oznacza, że dwa przyciągają się wzajemnie gdy obracają się w zgodnych kierunkach. Natomiast odwrotna sytuacja, t.j. odpychanie ma miejsce wtedy, kiedy dwa ciała rotują w przeciwnych kierunkach. Pytanie – dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta. Medium kosmiczne jakim jest eter ma również właściwości hamujące. Wiadomo również, że wszystkie zjawiska fizyczne przebiegają wybierając najmniejsze opory. W przypadku przyciągania się ciał, które rotują w zgodnych kierunkach, wybierany jest “najłatwiejszy” sposób, co oznacza, że jest “łatwiej” zlać ze sobą dwa strumienie eteru / elektronów, niż wyrzucać je w przestrzeń, w przeciwnym bowiem razie, następował by opór. Analogicznie rzecz się ma w przypadku odpychania się ciał. Dwa ciała rotujące w przeciwnych kierunkach “wolą” wyrzucać eter / elektrony w przestrzeń (najłatwiejszy sposób), dlatego muszą się odpychać, aby to osiągnąć. Oznacza to, że przestrzeń jest dla nich jest wygodniejsza od trzymania się razem, kiedy to odwrócenie tzw. biegunów jednego z nich (innymi słowy kierunku obrotów) jest niemożliwe. Magnesy mają – rzecz jasna – takie same “preferencje”. W przypadku grawitacji jądro wszechświata przeciwstawia się masom jego eteru. W tym szczególnym przypadku nie ma opcji łatwiejszego sposobu. Aby to zilustrować, wyobraźmy sobie balon wypełniony powietrzem (zamknięty, więc cyrkulujące w nim powietrze nie będzie go ani rozdymać ani kurczyć). W środku balonu jest umieszczony odkurzacz. Po uruchomieniu, odkurzacz z jednej strony zacznie zasysać powietrze, a z drugiej wyrzucać. Podobnie jest we wszechświecie. Tyle, że ten “odkurzacz” (jądro wszechświata, a w nim każda wirująca postać materii) pracująca w systemie zamkniętym ciągnie eter i jednocześnie wyrzuca go, co oznacza że eter odciąga sobą materię. Reasumując, jądro wszechświata (zawierające wszystkie formy materii) jako całość musi również rotować, a więc mieć swoją oś. Jednakże, jego rotacja musi być tak wolna, że praktycznie niezauważalna. Jest więc ona powodem tak słabej grawitacji, a ponadto, może być i taki powód, że… jak pisałem w 2005 r. (w jednej z książek): „Oczywiście zamieszkujemy to ‚przedmieście’ wszechświata, w którym nie możemy obserwować rotacji, ponieważ jesteśmy zbyt daleko oddaleni od jego osi”. Tak więc mechanizm grawitacji polega na rotacji jądra wszechświata w bezmiernym oceanie eteru. W przypadku tym eter jest absorbowany przez jądro wszechświata i równocześnie wyrzucany. Skutkuje to rozciąganiem galaktyk przez masy rotującego eteru. Największego ciągnięcia (siły rozciągającej) eteru doznają te galaktyki, które są na krańcach jądra wszechświata.
Niestety nie mam możliwości sprawdzenia moich domysłów, które mogłyby – jak mi się wydaje – potwierdzic, że jądro wszechświata (zakładając, że nie ma dalszych astronomicznych obiektów poza zasięgiem obserwacyjnym) ma swoją oś, bieguny i rotuje (bardzo powoli – proporcjonalnie do siły grawitacyjnej), lecz takimi dobrymi przesłankami, które mogłyby być ich wyznacznikami są:
– Biegunów i osi jądra wszechświata, przyjmijmy nazwę „N – S”, powinno się szukać pomiędzy Wielkimi Pustkami leżącymi po przeciwnych stronach.
– Równik powinien być szukany w tej samej płaszczyźnie gdzie rozciągają się galaktyki Włókna, innymi słowy, powinny być równoległe.
– Pewne nieregularności mogłyby być wyjaśnione tym, że jądro wszechświata nie wykonało pełnego obrotu od utworzenia się materii (ok. 14 miliardów lat temu) lub zrobiło ich zaledwie kilka.
– Uwzględniając powyższe, wszechświat powinien przypominać sferę spłaszczoną na biegunach.
Krótko rzecz ujmując, grawitacja jest wymuszona obrotem materii.
Gdyby wszechświat nie był układem zamkniętym (ograniczony brakiem przestrzeni „poza” nim), nie mógłbym sobie wytłumaczyć zjawiska grawitacji.
Grawitacja – jak ja rozumieć?
Bookmark the permalink.